Na stronę o DDA trafiłam przypadkiem, ponieważ szukałam informacji o zaburzeniach zachowań u dzieci. Mam synka, 6 lat, nie chcą go dać do szkoły, ponieważ uważają, że ma problemy z zachowaniem…
Ja to wiem, ale jak miałam się przyznać, że to przez jego dysfunkcyjną matkę? Nie umiem się nim zająć, wkurza mnie i drażni, czasem mam go naprawdę dość. Mąż mi ciągle powtarza, ze jestem do dupy matką i ma rację… jestem do niczego 🙁

Już od lat zdaję sobie sprawę, że moje problemy emocjonalne związane są z ojczymem alkoholikiem…

Zamieszkał z nami jak miałam 6 lat. Na początku było ok, ale szybko się zmieniło. Ciągle pił, prawie codziennie, nie miał stałej pracy, a wszystko co gdzieś na boku zarobił to przechlał. Całe utrzymanie było na mamy głowie.

Gdyby pił i potem zaraz się kładł, to może by nie było tak źle, ale tak nie było. Juz od progu zaczynał gadać. Miałam dość, bo ile można nawijać ten sam temat? Ja zawsze wysłuchiwałam, że jestem zerem, śmieciem, nic nie wartym, który on utrzymuje i powinnam być mu wdzięczna za to, i go słuchać, i mówić, jak ja kocham swojego tatusia…
Znęcał się nade mną psychicznie. Nie pozwalał spać w nocy, przychodził i krzyczał na mnie pół nocy… ja płakałam…

Pamiętam, jak kiedyś obudził mnie w nocy pijany, rzucił we mnie reklamówką z bułkami i kazał „żreć”. Krzyczał, że jestem niewdzięczna, bo on po nocy jechał, żeby mi bułki kupić, miałam 8-9 lat i potrafiłam się tylko rozpłakać i powiedzieć, że nie chce… To go jeszcze bardziej rozwścieczyło i krzyczał jeszcze bardziej.

Pamiętam, jak zgwałcił mamę, słyszałam przez ścianę… to było straszne. Zresztą nie jeden raz to zrobił, wiele razy słyszałam, jak mamę zmuszał. „Dzięki temu” mam siostrę. Jak się urodziła, nienawidziłam jej, choć to nie była jej wina przecież.

Pamiętam wiele awantur, krzyków, bicia mamy, krzyczałam wtedy ile sił: „Pomocy!” – nikt nie przyszedł… Przez lata krzyczałam i nigdy nikt nam nie pomógł… Raz mama poszła na policję, ale to go tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło, bo oczywiście mu powiedzieli, że żona złożyła skargę.

Teraz jak jestem dorosła i patrzę wstecz, to rozumiem, dlaczego mam kłopoty w kontaktach z innymi, bo albo za bardzo się staram i potem to wykorzystują (przeważnie faceci), albo odrzucam jakieś przyjazne gesty… Bardzo się staram być akceptowana, choć w głowie mi siedzi ciągle, że nie jestem warta uwagi, że jestem nikim. Przez to zdradziłam męża, bo dałam się złapać na miłe słówka, czułam się przez chwilę wyjątkowa. Jest mi z tym źle, bo wiem, ze mąż już teraz nie ufa mi jak kiedyś. Ale najgorsze jest to, że mi to wypomina, że słyszę, jaka zła jestem. Jak się wkurzy, nawet o jakąś drobnostkę, to zaraz mi wypomina i od słowa do słowa jestem dziwką, głupią idiotką… Czuję się potem znów jakbym miała 8 lat i słyszała od ojczyma, że jestem śmieciem. To burzy moje poczucie wartości i nie umiem sobie poradzić ze swoim bólem. Żyję w tym związku i tylko czasem jestem szczęśliwa, ale tylko czasami… Teraz wiem przynajmniej dlaczego, ale nadal nie wiem jak sobie i mojej rodzinie pomóc.

Agata, 31 lat